Amelia urodziła się w Lublinie 3 lipca 2008 roku z wagą 1, 990 kg. Dzień był upalny, bardzo słoneczny. Mama, jak zwykle zabiegana, prawie spóźniła się na poród…, wszystko szybko,
zmagała się z tysiącem spraw do załatwienia jeszcze przed porodem, bo na około 6 miesięcy miała być wyłączona ze spraw zawodowych.
Wszystko było zaplanowane
Poród był zaplanowany na konkretny dzień. Wszystko było zaplanowane… miała urodzić się zdrowa dziewczynka o dobrej wadze około 3,600 kg. Amelka pojawiła się w końcu na świecie i… zapadła przeraźliwa cisza, dziecko nie płakało, personel nerwowo poruszał się po sali porodowej. Mamę przewieziono do pojedynczej sali. Dziecko, jak poinformował lekarz zostało przewiezione na oddział intensywnej terapii, z jeszcze niezdiagnozowaną chorobą.
Po 3 tygodniach okazało się, że Amelka jest chora na Zespół Edwardsa, jak podawały informacje w internecie – śmiertelną chorobę. Świat zatrzymał się, a jednocześnie bardzo przyspieszył. Chrzest Amelki Rity w szpitalu, płacz, panika, totalne zmęczenie, rodzeństwo Amelki. Wszystko to działo się jakby obok. I w końcu propozycja cudownej pani profesor, żeby Amelka trafiła do hospicjum Małego Księcia. Mama dostała do przeczytania pracę pani doktor, pracującej w hospicjum, która pisała o swojej córeczce, także chorej na ZE. Dostała, także informacje o formie opieki
personelu Hospicjum nad chorym dzieckiem.
Dzień przyjęcia do Małego Księcia
Dzień wypisu ze szpitala, był jednocześnie dniem przyjęcia Amelki do Hospicjum Małego Księcia. Wszystko to działo się szybko, było przerażające dla mamy, dla rodzeństwa Amelki,
dla dziadków Amelki. Pani doktor Rafalska wraz z panią pielęgniarką Gosią przywiozły niezbędny sprzęt, podawano mnóstwo informacji, podpisy. Wszystko było przerażające, nowi ludzie pojawiający się w domu, cała otoczka choroby dziecka, mama sama z trójką dzieci i z tym Zespołem Edwardsa.
A Amelka rosła sobie powoli, przybierała na wadze. Bardzo szybko zaczęła się uśmiechać. Powoli życie w domu Amelki zaczęło normalnieć. Odsysanie podczas kataru, przywracanie oddechu podczas ataku padaczkowego, podłączanie tlenu, rehabilitacja…wszystko to, bardzo szybko spowszedniało i przestało przerażać. Personel Hospicjum pomagał medycznie i psychicznie. Wizyty okazały się bardzo potrzebne, a w końcu pracownicy Hospicjum stali się domownikami.
Błogosławieństwo dla domu
Bardzo szybko również okazało się, że cała sytuacja jest błogosławieństwem dla domu. Amelka jest bardzo wesołym i towarzyskim dzieckiem. Świadczy o tym chociażby fakt, że
przyszła na świat nie sama, tylko z całym Zespołem Edwardsa. Jest bardzo pogodna, lubi „tańczyć, rozmawiać” z ludźmi, zawsze (kiedy jest w dobrej kondycji) ma im coś do
powiedzenia, wygłaszając swoje niewątpliwe mądrości, niestety w znajomym tylko dla siebie języku. Babcia Amelki twierdzi, że Amelka jest antidotum na wszystkie troski. I faktycznie tak
jest. Przebywanie w towarzystwie Amelki zawsze odpręża, daje dobry humor, nawet pomimo zmęczenia i różnych trosk.
W tym roku Amelka kończy 10 lat, a to jest także 10 lat z Hospicjum Małego Księcia. Rocznice zawsze skłaniają do refleksji. 10 lat wspaniałej pomocy, uśmiechów, porad, po prostu bycia z Amelką i jej rodziną w dobrych i w trudnych chwilach. I za to wszystko Amelka, mama, rodzeństwo i dziadkowie bardzo DZIĘKUJĄ wszystkim pracownikom, tym, którzy są z nami teraz i tym, którzy pracowali w Hospicjum wcześniej. D Z I Ę K U J E M Y!