Zadzwoń – 81 53 71 373

Fizjoterapia jest jak kropla, która drąży kamień

Rozmowa z Mikołajem Hałasem, fizjoterapeutą LHD

Jak się zaczęła Twoja praca w Hospicjum?

W LHD pracuję od kwietnia 2015 roku, jednak zdaję sobie sprawę, że taka odpowiedź nie wyczerpuje tematu 😉 W 2012 r. Pani Asia szukała fizjoterapeuty dla swojego siedemnastoletniego syna Michała, który był w „śpiączce” po incydencie zatrzymania krążenia. Zgodziłem się. Już wtedy Michał był Podopiecznym LHD. Z Michałem ćwiczyłem ponad dwa lata i przez cały ten czas, wielokrotnie spotykałem u Niego w domu personel z LHD tj. lekarzy, pielęgniarki, pielęgniarza, psychologów m.in. kapelana o. Filipa. Z ogromną ciekawością i podziwem obserwowałem zespołową pracę personelu LHD przy Michale. Wpadałem w zdumienie widząc, że LHD troszczy się nie tylko o samego Podopiecznego, ale również o Jego najbliższych. Mam wrażenie, że przez ten czas, dzięki Michałowi zrodziła się we mnie chęć bycia częścią takiego zespołu. Marzenie się ziściło.

Jaka jest rola fizjoterapeuty w hospicjum domowym?

Dla każdego fizjoterapeuty ważne jest takie wspieranie pacjenta, aby osiągnął jak najwyższy, możliwy poziom funkcjonalności. Nie inaczej jest w LHD. Wspólnie z Podopiecznym,  jego rodzicami jak również z zespołem LHD wyznaczmy cele terapii, w tym ruchowej. Moim zadaniem jest realizowanie tych założeń… brzmi to pięknie – nieprawdaż? I tu pojawiają się „schody” – roboczo nazywam to sobie „obiektywizmem medycznym” – czyli to wszystko, co „obcina skrzydła” i utrudnia czy wręcz uniemożliwia osiąganie celu terapii, a są to: trwałe, często pogłębiające się zmiany układów, narządów i tkanek. Moją rolą jest znalezienie „złotego środka” i takie prowadzenie fizjoterapii aby nie szkodząc pomagać tzn. podnosić lub utrzymywać jakość życia Podopiecznego.

Opowiedz nam o swoich małych pacjentach w Hospicjum?

Amelka, która uwielbia filmy przyrodnicze. Dwóch Antków – jeden to Harcerz, bo dzielnie znosi zabieg przy pomocy asystora kaszlu, a drugi jak zmienia się pogoda to nie da się dotknąć . Krystek, który zna wszystkie funkcje wszystkich smartfonów na świecie, a każdą farbę plakatową testuje na swojej skórze. Ala, która w „swoim języku” potrafi mi wszystko opowiedzieć. Kacper – często zasypia przy masażu. Dawidek, który raczkuje tak szybko, że już ledwo go doganiam. Antosia z pięknym uśmiechem i równie pięknymi, zaplecionymi przez mamę warkoczami. Dzielna Nikolka. Igorek, co lubi koty i Małe Fiaty. Karolinka, Zosia, Ignaś, Weronisia – dogadujemy się jak „stare kumple”.

Jak wygląda dzień pracy fizjoterapeuty?

Zaczynamy odprawą medyczną, na której dzielimy się informacjami na temat Podopiecznych LHD, z którymi pracowaliśmy w dniu poprzednim. Każdy z pracowników zabiera głos. Następnie zespół określa cele na dzień bieżący. Po odprawie, służbowym autem wyruszam w drogę. Dojeżdżam do miejsca zamieszkania Podopiecznych LHD, gdzie w warunkach domowych prowadzę fizjoterapię. Poruszam się po całym województwie lubelskim. W każdym dniu tygodnia udaję się w inną „stronę świata”. Odwiedzam Podopiecznych w Chełmie, Krasnymstawie, Świdniku, Puchaczowie, Ostrowie Lubelski, Lubartowie, Radzyniu Podlaskim, Puławach, Kazimierzu Dolnym, Opolu Lubelskim, Kraśniku, Biłgoraju, a nawet w Tomaszowie Lubelskim. Jeśli jest taka potrzeba to przy okazji dowożę do Pacjentów LHD sprzęt medyczny (koncentrator tlenu, ssak, pulsoksymetr), lekarstwa lub pomoc socjalną.

Jakie efekty przynosi systematyczna fizjoterapia?

Odpowiadając przytoczę moją ulubioną maksymę: „kropla drąży kamień”, która moim zdaniem doskonale oddaje to, co dzieję się w każdej terapii, również w fizjoterapii. Terapia to proces, w którym dobrze jeśli uczestniczy cała rodzina, najbliższe otoczenie chorego. Dlatego fizjoterapia to także systematyczna edukacja rodziców czy dziadków w zakresie np. prawidłowego noszenia, ale także prawidłowego jego dźwigania. Uważam, że zdrowe kręgosłupy rodziców, opiekunów są ogromnie ważne. Już na pierwszych ćwiczeniach z Podopiecznymi LHD staram się aby rodzice podpatrywali, a następnie sami ćwiczyli swoje pociechy. Wspólnie uczymy się kolejnych etapów rozwoju psycho-motorycznego dziecka prawidłowego układania/leżenia, obracania się na boki i brzuch, podpierania się, pełzania, siadania, raczkowania, wstawania czy chodzenia. Fizjoterapia paliatywna jest dla mnie sporym wyzwaniem ponieważ nie zawsze mogę osiągnąć każdy z w/w etapów rozwoju dziecka. Postępujące choroby najczęściej prowadzą do regresu rozwoju psycho-motorycznego i trzeba „walczyć” na innym polu np. nieoceniona w fizjoterapii paliatywnej jest rola terapii oddechowej ułatwiająca ewakuację z drzewa oskrzelowego często zalegającej wydzieliny. Takie działanie poprawia parametry życiowe jak saturacja i zmniejsza ryzyko infekcji. Oprócz w/w systematyczna fizjoterapia przynosi obiektywne efekty w postaci zmniejszenia się bólu, przykurczy mięśniowych, a co za tym idzie zwiększanie się zakresu ruchu w poszczególnych stawach.

Czy praca z nieuleczalnie chorymi dziećmi przewartościowuje życie?

Tak. Doceniam bardziej to, co mam. Uczę się, że „jutro nikomu nie jest obiecane”. Zrozumiałem, że najkrótszą modlitwą jest słowo „dziękuję”.

Co przynosi największą satysfakcję?

Feedback w relacji: radość, uśmiech Podopiecznego, no i oczywiście ten moment gdy obiektywnie widać u Niego poprawę zdrowia lub progres w ćwiczeniach – dziecko zaczyna samodzielnie siadać lub raczkować.  A jak jeszcze nauczy się chodzić to jest dla mnie ogromna radość.

Leave a Reply